Jesień przyszła do Turynu zdecydowanie późno, ale przyniosła ze sobą kilka cudownych wizyt z pyszną pizzą, rozmowami przy herbacie i fotograficznymi spacerami.Do domku wrócimy dopiero na święta, tymczasem podsyłam kilka obserwacji, które mnie szczerze rozbawiły po ugoszczeniu się we włoskim światku.
Dobrze jest mieć zasady, ale jeśli mają być niewygodne to można udawać, że ich nie ma. We Włoszech można całkowicie legalnie przechodzić na czerwonym świetle (kilka razy zdarzyło mi się przejść w dużej grupce przez pasy na czerwonym świetle, zaraz obok policjantów stojących przed skrzyżowaniem). Wszyscy chętnie korzystają z tego przywileju, jednak trzeba przyzwyczaić się do dźwięku klaksonu. Włosi KOCHAJĄ trąbić, jeśli zmiana świateł trwa zbyt długo jeden z kierowców zaczyna trąbić w rytm znanej melodyjki, którą szybko podchwytuje reszta samochodów.
Włosi lubią podkreślać swoje słowa gestami. Ten najsłynniejszy, dwa palce dłoni uniesionej do góry i kiwającej góra dół, potrafią idealnie urozmaicić każą wypowiedź - gorzej, gdy wykonujemy go bez słowa. Wtedy oznacza jasno i wyraźnie coś, czego w Polsce nie wyrazi się inaczej jak środkowym palcem. Włosi raczej nie potrafią mówić cicho, w prawdziwej włoskiej restauracji trzeba być przygotowanym na to, że kelner opowiadając o menu lub witając nowego gościa krzyknie coś z wielkimi emocjami w głosie. Najczęściej kiedy opowiada o daniach z serem :)
Kościoły we Włoszech raczej nie ociekają złotem, ale zdecydowanie są zatopione w marmurze wszelkich kolorów (duma Włoch!). Prawie 85% Włochów jest katolikami, a przebieg mszy jest identyczny jak w Polsce - oczywiście z pewnymi znaczącymi różnicami. Główną z nich to gestykulacja podczas kazania - ksiądz stojący przy ambonie zdaje się zaraz odlecieć od częstotliwości i zamaszystości helikopterowych ruchów rękoma :) Oprócz miłości do gestykulacji Włosi uwielbiają czworonogi - na szczęście prawie nigdy nie muszą się z nimi rozstawać, bo można je zabrać ze sobą nawet do kościoła. Golden retriver'y i wilczury zazwyczaj zostają z tyłu, a pierwsze ławki zajmowane są przez jamniki i urocze cocer spaniel'e.
Kościoły we Włoszech raczej nie ociekają złotem, ale zdecydowanie są zatopione w marmurze wszelkich kolorów (duma Włoch!). Prawie 85% Włochów jest katolikami, a przebieg mszy jest identyczny jak w Polsce - oczywiście z pewnymi znaczącymi różnicami. Główną z nich to gestykulacja podczas kazania - ksiądz stojący przy ambonie zdaje się zaraz odlecieć od częstotliwości i zamaszystości helikopterowych ruchów rękoma :) Oprócz miłości do gestykulacji Włosi uwielbiają czworonogi - na szczęście prawie nigdy nie muszą się z nimi rozstawać, bo można je zabrać ze sobą nawet do kościoła. Golden retriver'y i wilczury zazwyczaj zostają z tyłu, a pierwsze ławki zajmowane są przez jamniki i urocze cocer spaniel'e.
A teraz zapraszam na spacerek po Turynie ♡